Pomijając fakt, że sankcje dotyczące utylizacji nierozkładających się odpadów powinny zostać przełożone z konsumenta na producenta, faktycznie możemy zrobić coś, by poprawić stan naszego środowiska.
Wystarczy przyjrzeć się zwykłej butelkowanej wodzie.
Butelkowanej wody jest kilka rodzajów:
- Zwykła niegazowana w butelkach. Tej nie warto kupować „do domu”, gdzie wodę mamy w kranach. Jest ona porównywalnej jakości. Kupując wodę butelkowaną do domu, jeśli mieszkamy na terenach, gdzie kranówka jest zdatna do picia, płacimy jedynie za butelkę. A później niepotrzebnie śmiecimy.
- Mała niegazowana kupowana na mieście. Kiedy pić się chce – nie ma rady. Pamiętajmy jednak, że taką plastikową butelkę możemy później napełnić kranówką i zabrać ze sobą. Jedną butelkę możemy napełniać nawet sześć razy. Jeśli wejdzie to nam w krew, lepiej następnym razem kupić bidon, lub specjalną butelkę wielokrotnego użytku.
- Niegazowana w baniaczku. Ta przyda się, jeśli jedziemy na działkę, gdzie wody nie ma wcale, albo nadaje się tylko do podlewania. Tutaj plastiku jest mniej niż przy zakupie zgrzewki.
- Woda gazowana – jeśli ktoś pije tylko taką, albo używa do drinków (a nie ma syfonu), to zmuszony jest do kupowania w sklepie.
- Woda demineralizowana – używana do żelazek, nawilżaczy i innych urządzeń, w których w innym wypadku gromadzi się kamień ma dodatkową zaletę. Jeśli kupimy ją w pięciolitrowym baniaczku z tworzywa, to po zużyciu warto nie wyrzucać rzeczonego opakowania. Nadaje się ono idealnie do ponownego napełnienia, tym razem wodą z kranu i używania niczym woda niegazowana – można ją zabrać na działkę czy na biwak. Jest to najtańszy sposób na przechowywanie wody, a przy tym ekologiczny i wygodny.